Nostalgia czyli filmowy samograj. Niemalże od początków istnienia kina jego twórcy prześcigają się w eksplorowaniu tej dziwnej, słodko-gorzkiej tęsknoty za przeszłością. Za otaczającymi nas ludźmi, za dźwiękami, smakami i zapachami tego, co minione. Filmowi bohaterowie powracają do krain swych lat dziecinnych – czy to w snach i retrospekcjach, czy na pokładzie DeLoreana albo innych filmowych wehikułów czasu. Wielcy reżyserzy ukazują na ekranie swoje pierwsze wizyty w kinie i inne drobne elementy codzienności, które wiele lat temu ukształtowały ich tożsamość. Moda na nostalgię nie przemija i łączy pokolenia, a kino czerpie z niej garściami: czy to tworząc kolejne zanurzone w przeszłości opowieści czy to z samej swej istoty – medium opartego na rejestracji rzeczywistości. Uchwyceniu momentu, który w chwili jego oglądania przez widzów należy już przecież do przeszłości.

Fot. Materiały dystrybutora

Obecnie na ekranach kin zobaczyć możemy, zdawać by się mogło, kolejną opartą na sile nostalgii produkcję, czyli Poprzednie życie (Past Lives, 2023). Ale w przeciwieństwie do wielu swych poprzedników debiutująca reżyserka Celine Song ową dojmującą tęsknotę za przeszłością wykorzystuje jedynie jako punkt wyjścia do głębszej i znacznie bardziej poruszającej refleksji. Namysł nad tym, co kiedyś było w naszym życiu lepsze, Song uzupełnia bowiem nieco prowokacyjnym pytaniem – a co, jeśli tęsknimy za przeszłością, która… się nie wydarzyła? A dokładniej: za tym, co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy kiedyś podjęli inną decyzję i ruszyli ścieżką prowadzącą w zupełnie odmiennym kierunku?

Dwunastoletnia Na-Young mieszka z rodzicami i młodszą siostrą w Korei Południowej. Wolny czas spędza najchętniej ze swoim najlepszym przyjacielem Hae-Sungiem, z którym łączy ją głęboka więź. Ale, w poszukiwaniu lepszego życia, rodzina dziewczynki emigruje do Kanady, przez co dziecięca przyjaźń zostaje przerwana. Dzięki Internetowi dorośli już Na-Young i Hae-Sung odnajdują się jednak dwanaście lat później, kiedy to każde z nich jest już w zupełnie innym momencie życia. Hae-Sung odbywa obowiązkową służbę wojskową, a Na-Young – teraz jako Nora Moon przyjeżdża do Nowego Jorku, gdzie planuje zrobić karierę jako dramatopisarka. Dziecięca przyjaźń odżywa, ale dzieląca ich odległość okazuje się zbyt dużą przeszkodą. Ścieżki przyjaciół rozchodzą się więc ponownie, aby skrzyżować się po raz kolejny, gdy po latach Hae-Sung decyduje się odwiedzić Norę w Nowym Jorku. Problem jednak w tym, że Nora ma już u swego boku kochającego męża.

Choć brzmi to jak idealny przepis na tani wyciskacz łez, to Poprzednie życie zgrabnie wymyka się ramom pretensjonalności czy kiczu. Song snuje swą opowieść w niezwykle subtelny, a jednocześnie zmysłowy sposób. Najważniejsze słowa padają jakby mimochodem, rzucone o trzeciej nad ranem gdzieś w nowojorskim barze. Nawet rozmowy o sprawach tak wzniosłych jak przeznaczenie czy wędrówka dusz wypadają naturalnie i szczerze. Najmocniej serce ściska jednak to, co niewypowiedziane, ale ukryte gdzieś pomiędzy jednym, a drugim spojrzeniem.

Fot. Materiały dystrybutora

Spotkanie po latach sprawia, że Nora i Hae-Sung przez te kilka wspólnie spędzonych dni na moment znowu chcą stać się dziećmi. Wspominają wspólnie spędzony czas, szukają w sobie nawzajem cech, które zapamiętali sprzed lat. Aż wreszcie zdają sobie sprawę, że najmocniej tęsknią nie za tym, co minione, ale za życiem, które się nie wydarzyło. Za tym, jak mogłyby potoczyć się ich losy, gdyby Nora nie wyjechała z Korei albo gdyby Hae-Sung odwiedził ją wcześniej. Za tą inną, wyobrażoną ścieżką, którą mogliby podążać wspólnie.

Ale czekający na Norę mąż przypomina, że owa alternatywna wizja przeszłości nie jest przecież prawdziwa. Grzeczny i delikatny, obserwując spotkanie swej żony z przyjacielem z dzieciństwa, kilkukrotnie wzbudza jeszcze więcej współczucia, niż główni bohaterowie tej historii. Choć robi wszystko co w jego mocy, aby swą żonę zrozumieć, to stopniowo zaczyna zdawać sobie sprawę, że jako Amerykanin żydowskiego pochodzenia, pomimo kilku lat wspólnego małżeństwa, nigdy nie pokona pewnej niewidzialnej bariery – doświadczeń, kultury, języka i całej koreańskiej tożsamości. Bariery, która pomiędzy jego żoną, a jej przybyłym z Korei przyjacielem po prostu nie istnieje.

Nora i Hae-Sung tęsknią jednak za czymś więcej, niż tylko niespełnioną wizją życia u boku bratniej duszy. Spotkanie po latach budzi w nich obojgu ukryte głęboko wspomnienia tego, kim byli kiedyś. Dzięki Hae-Sungowi Nora przypomina sobie, że kiedyś dużo płakała, po czym przestała, kiedy zorientowała się, że jej łzy nikogo dookoła nie obchodzą. Dzięki Norze Hae-Sung wraca wspomnieniami do czasu swej młodości, nieskażonej jeszcze trudami i rozczarowaniami dorosłego życia. Nostalgia, którą odczuwają bohaterowie, okazuje się więc tęsknotą za tą poprzednią wersją siebie – z tego innego, zamkniętego już rozdziału. Podczas wspólnie spędzonych dni dochodzą jednak do wniosku, że decyzje, które podjęli w przeszłości wynikały z tego, kim w danym momencie byli. Gdyby zdecydowali inaczej, nie byliby tamtą Norą i tamtym Hae-Sungiem. Nie mogliby zamknąć jednego rozdziału i przejść do kolejnego w nadziei na realizację marzeń, planów i nadziei.

W obecnym życiu nie są już przecież tymi samymi przyjaciółmi ze szkolnej ławki. Wiele rzeczy się zmieniło, część jednak pozostała ta sama. A obserwacja i refleksja nad tym, co w nas się zmieniło i co przetrwało, sprawia, że dojrzewamy.

Fot. Materiały dystrybutora

Finalnie Poprzednie życie okazuje się więc opowieścią o tym, że dorastanie to nieustanne żegnanie się z poprzednią wersją samego siebie. Z każdym ze swoich poprzednich żyć. Tymi, które były naszym udziałem i tymi, które mogłyby nimi być, gdybyśmy kiedyś zadecydowali inaczej. Nostalgia okazuje się więc siłą niezbędną do rozwoju. A czyniąc swój film opowieścią o niespełnionej miłości, Celine Song pokazuje, jak w tym procesie ważna jest prawdziwa i głęboka relacja z drugim człowiekiem. Jak pogoń za realizacją tego czy innego planu nie jest w stanie zastąpić bliskości kogoś, kto bez względu na dzielące nas kilometry, jest w stanie trzymać za rękę każdą naszą wersję – czy to w tym, czy w poprzednim życiu.

Klara Da Costa

Kierowniczka kina i kuratorka programu filmowego Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, krytyk filmowy, absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach w Instytucie Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Ciências da Comunicação na Universidade Autónoma w Lizbonie, autorka cyklu wideoesejów filmoznawczo-kulturowych realizowanego dla MKiDN, bywalczyni i współpracowniczka festiwali filmowych w Polsce i na świecie, współpracowała z kinem Kijów w Krakowie, obecnie prowadzi edukacyjno-kinofilski cykl „Klub filmowy OD-JAZD” w kinie U-jazdowski (we współpracy z Filmoteką Narodową).
Pozostało 80% tekstu